Ekstremalna Droga Krzyżowa z Głowna

Magdalena Gorożankin Magdalena Gorożankin

publikacja 15.03.2024 22:59

W jedną z trzech możliwych tras, z parafii św. Barbary w Głownie, wyruszyli "ekstremalni". Niosą intencje własne, przyjaciół, ale i diecezji. Zgodnie z hasłem tegorocznej EDK - będą od siebie wymagać. Pierwsze kroki mają już za sobą.

Z własnoręcznie przygotowanym krzyżem, aplikacją i intencjami, pątnicy wyruszyli w wybraną przez siebie trasę. Z własnoręcznie przygotowanym krzyżem, aplikacją i intencjami, pątnicy wyruszyli w wybraną przez siebie trasę.
Magdalena Gorożankin /Foto Gość

Ponad 60 osób, w ciągu tygodnia lub w ostatniej chwili, przygotowało swoje krzyże, spakowało plecak i od Eucharystii rozpoczęło swoją Ekstremalną Drogę Krzyżową.

- Żadna pobożność, nawet najbardziej ekstremalna, nie zastąpi Eucharystii. Musimy hierarchizować swoją wiarę. Wy rozpoczynacie od Mszy św. i za to dziękuję. Cieszę się, że po raz kolejny lub po raz pierwszy zaczynacie wędrówkę tęsknoty, ukojenia, poszukiwania i zbliżania się do Chrystusa - mówił w homilii ks. Zbigniew Kielan, wikariusz parafii św. Barbary w Głownie, zaangażowany w EDK w dekanacie.

Mszę św. sprawowali proboszcz parafii św. Barbary ks. Andrzej Kapaon i ks. Zbigniew Kielan.   Mszę św. sprawowali proboszcz parafii św. Barbary ks. Andrzej Kapaon i ks. Zbigniew Kielan.
Magdalena Gorożankin /Foto Gość

Dla dekanatu głowieńskiego to 8. rok, gdy w Wielkim Poście wierni podejmują wyzwanie, opuszczają strefę komfortu i wyruszają w drogę.

Staraniem ks. Zbigniewa i zaangażowanych w organizację parafian, wszystkie trasy prowadzą przez kościoły dekanatu. - Droga wiedzie w ten sposób nie dlatego, by zwiedzać okolicę, ale by pamiętać, że jesteśmy we wspólnocie Kościoła. A we wspólnocie z pewnością łatwiej podejmować wyzwanie. Dziś idziecie w mniejszych wspólnotach, małych grupach, fizycznie sami, ale za was modlić się będzie wiele osób, które przed Najświętszym Sakramentem będzie czuwać aż do waszego powrotu. Nie spieszcie się. Nie trzeba się spinać, czy zdążycie. Bóg czeka zawsze, nie do określonej godziny - zapewniał ks. Kielan.

Kapłan prosił wszystkich - wędrujących i czuwających, by pamiętali o diecezji, jej obecnej sytuacji i modlili się w intencji nowego biskupa łowickiego.

Pątnicy do wyboru mieli jedną z trzech tras: niebieską - św. Rity (52 km) wiodącą m.in. przez Waliszew i Mąkolice; zieloną - św. Barbary (41 km), idąc przez Dmosin, obie kończące się w Głownie i - utworzoną w tym roku - białą - św. Wiktorii (45 km) prowadzącą do Łowicza.

Do rana w kaplicy adoracji Najświętszego Sakramentu będą czuwać wierni - w intencjach własnych, ale i podejmujących ekstremalne wyzwanie.   Do rana w kaplicy adoracji Najświętszego Sakramentu będą czuwać wierni - w intencjach własnych, ale i podejmujących ekstremalne wyzwanie.
Magdalena Gorożankin /Foto Gość

Ciepło ubrani, z latarkami w dłoniach, krzyżami i telefonami, w których zainstalowali aplikację wyruszyli na ponad 40 km trasy - nocą, w milczeniu, skupieniu i w duchu modlitwy. Niektórzy już kolejny raz, dla innych to nowe wyzwanie. - Idę po raz pierwszy. Nie mam konkretnego celu, co chcę tą trasą osiągnąć, ale wiem, że nie chcę być biernym chrześcijaninem, takim "standardowym". Tegoroczne hasło EDK wzrusza i inspiruje, "Musicie od siebie wymagać". Właśnie chcę to robić. Wymagam dziś przejścia trasy, zrobienia czegoś ze swoim duchowym życiem i postawą. Ruszam - mówi Adam Kabaciński.

Wśród "weteranów" EDK jest także Janusz Czerkawski, pochodzi ze Śląska, obecnie mieszka w Koluszkach. - To moja 12. albo 13. EDK. Pierwsza w tej diecezji. Co roku inna, zupełnie nieznana. To dodaje ekstremalności. Może to się wyda mało "męskie", ale idąc w nocy przez las, nagle wzrasta pobożność i świadomość, że Bóg jest ze mną, że nic mi się nie stanie. Trzeba się modlić. I wtedy, jak już jest zupełnie ciemno, zimno, pusto wokół, człowiek wychodzi na swoją pustynię. Tylko ja i Bóg. Sprawy, które musimy wyjaśnić, osoby, o których musimy porozmawiać, sytuacje, które czasem mógłby pozwolić zapomnieć - mówi pan Janusz.

Doświadczeni ekstremalni, planują pokonać ponad 40 km w ok. 10 godzin. Jednak są i tacy, którzy plany zmieniają w czasie drogi.

- Dwa lata temu podeszłam zadaniowo, na sportowo. Czasówka życia. Ale jakoś nie byłam poruszona. W ubiegłym roku postanowiłam coś w tym zmienić, ale to Bóg we mnie pozmieniał wiele. Założenie podobne, jako sportowiec-amator, ale jednak, czas się liczył. Ale rozważania przygniotły i po II stacji wiedziałam, że liczenie kroków i czasu nie ma sensu. Do celu doszłam koło 8 rano. Po drodze zachwycając się wschodem słońca, wiewiórkami biegnącymi po drzewach i zdałam sobie sprawę, jak wielkie rzeczy Pan Bóg uczynił i wspaniale stworzył świat. Dziś idę otwarta na Jego działanie. Bez zegarka - mówi Agnieszka z Mąkolic.

Dziś w drogę ruszyli także pątnicy z Żyrardowa i Sochaczewa. Ostatnie EDK odbędą się w przyszłym tygodniu.